Podsumowanie jesieni w wykonaniu LKS Czaniec

Podsumowanie jesieni w wykonaniu LKS Czaniec

Przed sezonem, zresztą jak co roku, Nasz zespół przez wielu był wymieniany jako kandydat do spadku. Nie ma się co dziwić bo biorąc pod uwagę ,kilka roszad przed sezonowych, mocne odmłodzenie składu i przede wszystkim spore problemy finansowe, można było spodziewać się stawiania Naszej drużyny w takiej, a nie innej pozycji. Jednak w piłce na szczęście to wyniki na boisku weryfikują Twoją pozycję w tabeli.

I tak właśnie się stało. Początek sezonu w wykonaniu LKS-u to zaskoczenie dla wielu. Bo, o ile remisu na inaugurację ligi w Czarnowąsach, można było się spodziewać, to kolejne dwa zwycięstwa z Górnikiem Wesoła i na wyjeździe w Jastrzębiu, dały Czańcowi miejsce w ścisłej czołówce.

Dzięki takiemu startowi, do Bielska na mecz z BKS jechaliśmy w roli faworyta. I przebieg tego meczu pokazał, że rzeczywiście jesteśmy w dobrej formie. Po wyrównującej bramce Hałata z 78 minuty, pojawiła się szansa na wywiezienie punktu i odczarowanie Stadionu Miejskiego w Bielsku. Niestety w tym meczu dobitnie przekonaliśmy się, co znaczy wypatrzenie wyniku. W 84 minucie sędzia Widlarz zauważył rękę Macieja Żaka w polu karnym, co skrzętnie wykorzystali gospodarze, rozstrzygając spotkanie na własną korzyść. Pomeczowe wypowiedzi kibiców jednoznacznie wskazywały, że ręki nie było, a mecz powinien się zakończyć remisem.

Jednak długo nie rozpamiętywaliśmy tego spotkania, bo już tydzień później pokonaliśmy beniaminka z Rudy Śląskiej i po raz pierwszy w historii występów na trzecioligowych boiskach objęliśmy prowadzenie w ligowej tabeli!

Po tym świetnym starcie i pięciu bardzo dobrych meczach, kolejne cztery to totalna zadyszka LKS-u. Najpierw przyszły dwa, dość niespodziewane remisy z dwoma zamykającymi ligową tabelę zespołami, 0:0 z Małapanew Ozimek i 1:1 ze Skalnikiem Gracze. W obu tych spotkaniach raziliśmy nieskutecznością. Następnie LKS rozegrał dwa spotkania z bardzo wymagającymi rywalami. W Zabrzu z rezerwami Górnika, mimo niezłego spotkania, nie byliśmy w stanie sprostać warunkom postawionym przez rywali, wzmocnionych notabene aż sześcioma zawodnikami w Ekstraklasy. Tydzień później do Czańca przyjechała, liderująca wtedy i ogrywająca wszystkich Polonia Bytom. I gdyby w 4 minucie Bartosz Praciak wykorzystał rzut karny to kto wie jakby się to spotkanie ułożyło. Polonia zwietrzyła jednak szansę i sprawiła, że odnieśliśmy najwyższą porażkę w tym sezonie, ulegając 4:0.

Kolejne spotkanie graliśmy w Opolu z tamtejszą Odrą. Odrą, która u siebie nie znalazła pogromcy w całej rundzie jesiennej, mało tego nikt nie urwał im nawet punktu na ich terenie. Nikt, oprócz LKS-u Czaniec. Ale po kolei, bo zanim cieszyliśmy się z cennej zdobyczy, to trzeba przyznać, że nikt takiego wyniku się nie spodziewał. Siedząc na stadionie i słuchając komentatora relacjonującego mecz dla Radia Opole, który zapowiadał, że spodziewa się łatwego, kilku-bramkowego zwycięstwa ciężko było nie dopuszczać do siebie myśli, że o jakąkolwiek zdobycz punktową będzie bardzo ciężko. Jakież było zdziwienie gdy po 30 minutach na tablicy wyników widniał wynik 2:0 na korzyść LKS-u Czaniec. W drugiej połowie, co prawda nie znaleźliśmy recepty na zatrzymanie byłego ligowca Janusza Gancarczyka, który zdobył dwie bramki i wyrównał wynik spotkania, ale punkt zdołaliśmy wywieźć z tego trudnego terenu, będą chwaleni niemalże przez wszystkich obserwatorów tego spotkania.

Po tym okresie przyszedł czas na przełamanie i serię pięciu spotkań "przeplatanych". Najpierw odnieśliśmy pierwsze od pięciu spotkań zwycięstwo, pokonując na własnym stadionie Szombierki Bytom. Później przegraliśmy w Częstochowie z tamtejszą Skrą 2:0, by w kolejnym tygodniu wygrać u siebie 1:0 z Pniówkiem Pawłowice Śląskiej. I taką samą ilością bramek kończyły się kolejne cztery spotkania z udziałem Naszej drużyny. Jednak z różnym skutkiem punktowym. Najpierw przegraliśmy w Łaziskach Górnych, u siebie pokonaliśmy bardzo mocne Zdzieszowice, by później polec dwukrotnie, w bardzo pechowych okolicznościach z rezerwami Podbeskidzia i Ruchu Chorzów. Oba te spotkania to popis braku skuteczności Naszego zespołu. Na dobicie pojechaliśmy po raz kolejny do Bielska na mecz z Rekordem i wróciliśmy z bagażem trzech bramek i przewagą tylko dwóch punktów nad strefą spadkową. Zrobiło się nerwowo w szeregach LKS-u i jasne stało się, że kolejny mecz trzeba wygrać.

I stało się coś, o czym marzyli wszyscy Czanieccy kibice. W końcu Nasz zespół dał prawdziwy festiwal strzelecki gromiąc u siebie rezerwy Piasta Gliwice 5:1! Odżyliśmy i dobrze bo kolejne dwa mecze graliśmy z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Były to mecze rewanżowe rozegrane awansem z rundy wiosennej, ze Swornicą Czarnowąsy i Górnikiem Wesoła. Na szczęście oba spotkania zdołaliśmy wygrać 1:0 i rundę zakończyliśmy serią trzech z rzędu zwycięstw!

Podsumowując, tą jesień kończymy na bardzo dobrym 10 miejscu z dorobkiem 31 punktów. Na tą zdobycz złożyło się 9 zwycięstw, w tym 7 przed własną publicznością, 4 remisy i 8 porażek. Stosunek bramkowy to 19 zdobytych goli i 22 stracone. Warto zauważyć, że aż 7 z 9 zwycięstw odnosiliśmy w stosunku 1:0, a ponadto aż 9-krotnie Nasi bramkarze zachowywali czyste konto. Najlepszym strzelcem LKS-u tej jesieni był Mateusz Konacki, zdobywca 5 bramek. Najwięcej bezpośrednich podań, otwierających strzelcom drogę do bramki, miał Przemysław Kwaśniewski, 4 asysty.

Należą się ogromne brawa dla Naszych piłkarzy i trenera, który mając najmłodszy skład w lidze zrobił wynik, którego mało kto się spodziewał. Jednak trzeba studzić apetyty i po przerwie świątecznej, w styczniu brać się ostro do pracy, bo 17 wiosennych kolejek może wiele pozmieniać w układzie tabeli. Dlatego dziękujemy piłkarzom i trenerom za emocje z tej jesieni i życzymy owocnej pracy zimą, abyśmy w czerwcu wspólnie mogli świętować utrzymanie na kolejny sezon tego malutkiego wiejskiego klubiku w najmocniejszej III lidze w Polsce! Walczyć trenować LKS musi panować!!!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości