Dalej w dołku mimo lepszej gry
Trzecią z rzędu ligową porażką zakończył się mecz w ramach 30 kolejki III ligi. Tym razem pogromcom ekipy Mariusza Wójcika był zespół Szombierek Bytom.
Spotkanie od samego początku było typowymi piłkarskimi szachami. Oba zespoły bały się otworzyć i dość długo badały się wzajemnie. Sytuacji było jak na lekarstwo, a wszelkie ataki jednych i drugich kończyły się albo tuż przed szesnastką albo piłkarze oddawali niecelne strzały. Jednak z gry więcej miał nasz zespół mądrze się broniąc i wyprowadzając groźne kontrataki. Dało się zaobserwować podobieństwo do meczu sprzed tygodnia z Bytomia, gdzie też pierwsze 45 minut graliśmy mądrze i pewnie. Ta pewność została nagrodzona w 30 minucie, kiedy to Nagi został sfaulowany w polu karnym, a sędzia bez namysłu wskazał na "wapno". Jedenastkę bez problemu wykonał Dawid Hałat i objęliśmy zasłużone prowadzenie w Bytomiu. Chwilę później Szombierki miały swoją najgroźniejszą okazję w pierwszej połowie i szybko mogły odpowiedzieć, ale strzał Mrozka świetnie sparował na rzut rożny Płoskonka. Do końca pierwszej części kontrowaliśmy przebieg meczu i zeszliśmy do szatni z bramkową przewagą.
Podobnie jak przed tygodniem na stadionie Polonii, tak dzisiaj zabrakło nam koncentracji od pierwszych minut drugiej części. Choć mieliśmy okazję tuż po pierwszym gwizdku, którą dobrze obronił Wiśniewski, to już w 50 minucie padł gol wyrównujący stan meczu. Mateusz Śliwa uciekł Gruszce i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Płoskonkę. Gospodarze próbowali iść za ciosem i czuli się dużo lepiej po zmianie stron. Popłoch w naszym polu karnym siał Szafrański, ale inteligentnie i z odrobiną szczęścia potrafiliśmy bronić kolejne okazje Szombierek. Gdy wydawało się, że przetrwaliśmy tę 10-minutową dominację Szombrów i zaczęliśmy znów dochodzić do sytuacji, dostaliśmy drugą bramkę. Piłkę stracił Fabisiak i w dogodnej sytuacji Kuliński trafił w poprzeczkę. Nasi obrońcy za krótko wybili jednak piłkę, którą przejął Rosiński, który dośrodkował na głowę Makowskiego, a ten będąc zupełnie sam na piątym metrze, głową wpakował piłkę do siatki. Chwilę później miało paść wyrównanie! Rzeszutko dośrodkował na głowę Praciaka, a ten minimalnie przestrzelił. Do końca meczu dyktowaliśmy tempo, ale nie potrafiliśmy stworzyć sobie dogodnej sytuacji. W 83 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Nowak ewidentnie był faulowany w polu karnym, jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia obrońców z Bytomia. Nasz napastnik otrzymał natomiast żółty kartonik za próbę wymuszenia karnego... .Na koniec groźnie strzelał jeszcze Sobas, ale piłkę złapał Wiśniewski i sędzia zakończył spotkanie.
Ostatnie spotkania zaczynają wyglądać bardzo podobnie. Gramy niezłe 45 minut, a w drugiej części gubimy gdzieś koncentrację i przez to tracimy cenne punkty. Dzisiejszy mecz był zdecydowanie spotkaniem do wygrania, w którym przez większą część byliśmy lepszą drużyną. Błędy w obronie i wspomniany brak koncentracji spowodował, że znów tracimy punkty, które w ostatecznym rozrachunku mogą się okazać bardzo potrzebne. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko wziąć się w garść! W środę odrabiamy zaległości z Ozimkiem i ten mecz trzeba wygrać, a za tydzień podejmujemy Skrę w kolejnym ważnym meczu o pozycję w środku tabeli.
Szombierki Bytom 2:1 (0:1) LKS Czaniec
Bramki: 0:1 - Hałat 30 minuta-karny, 1:1 - Śliwa 49 minuta, 2:1 - Makowski 64 minuta-głową.
Żółte kartki: Hałat, Nowak.
Skład Szombierki: Wiśniewski - Szafrański, Dzido, Kasprzyk, Śliwa - Stefaniak (79. Polak), Mrozek (46. Rosiński), Kuliński, Pach, Pączko (88. Lebek) - Makowski (85. Jarnot)
Skład LKS Czaniec: Płoskonka - Gruszka (60. Kwaśniewski), Gola, Żak, Łoś - Rzeszutko, Waligóra (60. Nowak), Nagi, Hałat (60. Gołuch) - Fabisiak, Praciak (75. Sobas)
Widzów 200.
Komentarze