Dwugłos trenerski po półfinale Pucharu Polski
Na chwilę wracamy jeszcze do wtorkowego spotkania w ramach Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bielsko-Biała. Mamy dla Was wywiady jakich udzielili szkoleniowcy obu zespołów dla portalu slzpn.katowice.pl.
Maciej Żak (LKS Czaniec): Nie mieliśmy najmocniejszego składu, bo Świerczyński musiał być w pracy, Boraka i Kaletę wyeliminowały z gry kontuzje, a mnie rozłożyła choroba – wylicza Maciej Żak. - Musieli więc zagrać ci którzy do tej pory grali mniej, ale spisali się dobrze i pokazali, że można na nich liczyć. To jest dla mnie duży plus z tego wyrównanego meczu. Szkoda zarówno karnego, którego sędzia podyktował przeciwko nam dopatrując się faulu Kaczmarczyka i żal niewykorzystanego karnego przez Waligórę oraz tego ostatniego strzału Palarczyka po wolnym pośrednim, odgwizdanym za... błąd sędziego. Po karnym i dobitce Waligóry, obronionej zresztą przez Żerdkę arbiter w pierwszym momencie odgwizdał bowiem przewinienie naszego zawodnika, uważając, że nie mógł dobijać. A po chwilowym zamieszaniu przyznał nam w końcu wolnego pośredniego z pola karnego. Nie wykorzystaliśmy też tej ostatniej szansy, ale mogę powiedzieć, że pożegnaliśmy się z Pucharem Polski honorowo.
Wojciech Gumola (BTS Rekord): Analizując naszą serię meczów bez zwycięstwa zrobiłem sobie statystykę goli strzelonych w poprzednim sezonie – mówi Wojciech Gumola. - Wyszło mi, że trio Sikora, Sobik, Szymański, z którego nie mogę korzystać, bo Sobik leczy kontuzję, a Sikora i Szymański już u nas nie grają, miało udział przy 24 z 26 trafień w rundzie jesiennej i identycznie 24 z 26 goli w rundzie wiosennej. To jest ni mniej, ni więcej tylko 92 procent naszego strzeleckiego dorobku z poprzedniego sezonu. Musimy więc sobie radzić bez nich i robimy co się da w tym składzie, który mamy. Dlatego cieszę się, że na trudnym terenie, z poukładanym w grze defensywnej rywalem, wygraliśmy pucharowy mecz. Na plus zaliczę też postawę Żerdki, który potwierdził, że wraca do wysokiej formy. Pozytywem jest także przełamanie w karnych. Po 6 z rzędu niestrzelonych jedenastkach wreszcie trafiliśmy z „wapna”, a w dodatku od kiedy jestem trenerem Rekordu, a więc od 3,5 roku, pierwszy raz nasz bramkarz obronił karnego. Wcześniej tylko raz strzał z „wapna” na naszą bramkę nie zakończył się stratą gola, ale dlatego, że rywal trafił w poprzeczkę. Dlatego teraz mogę mówić o „przełomie”.
Całość możecie przeczytać TUTAJ>>
foto: BartFotoSport
Bądź na bieżąco i śledź nas na portalach społecznościowych:
Komentarze