Nerwy, kontrowersje ale Finał jest Nasz!
Takiego scenariusza nie napisałby sam Hitchock! Dzisiejszego popołudnia w Radziechowach mieliśmy wszystko czego kibic piłkarski oczekuje od meczu, rzut karny, czerwona kartka, dramaturgia i w końcu rozstrzygnięcie losów półfinału w serii rzutów karnych. Koniec końców, LKS Czaniec po raz pierwszy w historii w finale PP na szczeblu Śląskiego ZPN!
Spotkanie rozpoczęło się z 35-minutowym poślizgiem, ponieważ samochód z czterema naszymi piłkarzami utknął w ogromnym korku w Tychach, spowodowanym przez wypadek samochodowy. Ten brak był dla nas o tyle istotny, że wobec absencji Nagiego, Nowaka i kontuzji Praciaka, zostalibyśmy z dziewięcioma graczami na boisku. Dało się wyczuć nerwową atmosferę w naszym obozie, którą podnieśli jeszcze sędziowie, którzy uniemożliwili Nam przeprowadzenie rozgrzewki i nakazali rozpoczęcie meczu. To mocno odbiło się na pierwszej części spotkania. W mecz lepiej weszli gospodarze, mocno nakręceni tego dnia na zwycięstwo. W trzeciej minucie Tracz wyszedł na dobrą pozycję i przelobował Kawalera. Piłka na nasze szczęście odbiła się od poprzeczki. Chwilę później okazję miał Gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka minęła wszystkich, a nasz obrońca z pięciu metrów nie trafił głową do pustej bramki! Kolejne minuty to jednak co raz większa przewaga GKSu, którzy bardzo prostymi środkami, posyłając tzw. długie piłki, stwarzał Nam sporo zagrożenia. Dobrze dysponowany był Kawaler, który dobrze radził sobie na przedpolu. Dopiero w samej końcówce pierwszej części zaczęliśmy powoli wchodzić w ten mecz co było już znacznie widać w drugiej części spotkania.
Druga połowa miała już całkiem inny wynik. Od samego początku wysoko zaskoczyliśmy rywali i raz po raz konstruowaliśmy składne akcje. W 56 minucie świetną okazję po dograniu, najlepszego dzisiaj w naszych szeregach Kwaśniewskiego , zmarnował Rzeszutko, grający tego dnia z przymusu na pozycji napastnika. Chwilę później świetnie obrońcom gospodarzy urwał się Rzeszutko i dopiero M. Motyka powstrzymał go faulem za co otrzymał drugi żółty kartonik. To nieco ułatwiło Nam zadanie i jeszcze mocniej ruszyliśmy do ataków. Jednak w 68 minucie wszyscy przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Po dośrodkowaniu w nasze pole karne, Gola sfaulował Dudkę, a sędzia wskazał na jedenasty metr! Sytuacji nie zmarnował P.Motyka i sensacja wisiała w powietrzu! Nasz zespół rozpoczął prawdziwy szturm. Kapitalną okazję miał Sobas, który mając przed sobą tylko Byrtka, trafił w bramkarza GKSu. Minuty uciekały, a nasi piłkarze wciąż walili głową w mur. Piłkę meczową mieli za to gospodarze, którzy po jednym z kontrataków byli już nie mal pewni gola, ale piłka została wybita z linii bramkowej. W końcu nadeszła 87 minuta spotkania! Najpierw strzał Sobasa z wolnego obronił Byrtek. Szybko rozegraliśmy rzut rożny, Kwaśniewski idealnie dośrodkował, a Łoś klatką piersiową skierował piłkę do bramki! Warto zaznaczyć, że kilka minut wcześniej sędzia nie podyktował ewidentnego karnego po faulu na Hałacie, co doprowadziło do nerwowej końcówki.
Sędzia zarządził dogrywkę. Która była popisem gry naszego zespołu. Ale popisem także braku skuteczności. Radziechowy nie potrafił wyjść ze swojej połówki, a my robiliśmy wszystko aby rozstrzygnąć ten mecz przed serią rzutów karnych. Groźnie strzelali Waligóra, Sobas i Kwaśniewski, ale wszystko to było za mało aby pokonać Byrtka. Radziechowy wytrzymały szturm LKSu, a sędzia zarządził serię rzutów karnych.
Tuż przed rozpoczęciem serii, Kawaler obiecał piłkarzom, że obroni dwa rzuty karne! Jak obiecał tak zrobił! Jako pierwszy do jedenastki podszedł Kwaśniewski, którego strzał obronił Byrtek. Radość gospodarzy trwała tylko chwilę, bo Kawaler też zwycięsko wyszedł z pojedynku z Szymonem Byrtkiem. W kolejnych seriach pewnie strzelali Fabisiak i Jastrzębski, a także Żak i M.Byrtek. W czwartej serii strzelał dla nas Sobas, ale znów lepszy okazał się Byrtek i wśród gospodarzy zapanowała prawdziwa euforia, która jednak, kolejny raz trwała tylko chwilę bo strzał Błasiaka kapitalnie z okienka bramki wyciągnął Kawaler! W ostatniej serii nie pomylił się Łoś, a Dziedzic trafił w poprzeczkę i w naszym obozie wybuchła ogromna radość! LKS Czaniec awansował do finału!!!
Ufff co to było za popołudnie. Mimo mnóstwa przeciwności wydarliśmy dzisiaj serduchem ten awans do finału. Na naszych oczach pisze się historia, bo już w najbliższy piątek w Rudzie Śląskiej o godzinie 17.00 zagramy w Finale PP na szczeblu Śląskiego ZPN z miejscowym Grunwaldem! Teraz czas dwóch dni na regenerację i pozytywne nastawienie się do piątkowego finiszu sezonu. A dzisiaj brawo za walkę na ciężki, specyficznym boisku w Radziechowach i za serducho, którego dzisiaj sporo nasi piłkarze zostawili na boisku! Takie chwile budują zespół! Brawo LKS!!!
GKS Radziechowy-Wieprz 1:1, rzuty karne 2:3 (0:0, 1:1) LKS Czaniec
Bramki: 1:0 P.Motyka (69′, z rzutu karnego) 1:1 Łoś (87′)
Żółte kartki: M. Motyka, P. Motyka, Kozieł - Gola. Czerwona kartka M. Motyka (58 minuta, za drugą żółtą).
SkładGKS: Ł.Byrtek – Kozieł, Dudka, M.Motyka, Noga, Tracz (50′ Błasiak), M.Byrtek, P.Motyka (81′ Dziedzic), Sz.Byrtek, Trzop (70′ Celej), Janik (60′ Jastrzębski)
Skład LKS Czaniec: Kawaler – Gruszka, Gola, Żak, Waligóra, Hałat, Łoś, Gołuch (71′ Sobas), Rzeszutko, Kwaśniewski, Fabisiak
Widzów: 100
foto: SportoweBeskidy.pl
Video z zapisem serii rzutów karnych:
Komentarze