Niemoc własnego boiska trwa...
Pamiętamy jak niegdyś nasz LKS Czaniec grał i rywalizował o punkty przed własną publicznością. Z reguły te spotkania kończyły się naszymi zwycięstwami i nie ważne w jakiej formie byli nasi piłkarze byli, przegrywały u nas nawet dużo lepsze ekipy. Od jakiegoś czasu coś się jednak zmieniło i chociaż w tym sezonie punktujemy u siebie często to jednak o regularności nie możemy mówić. W minioną sobotę znów nie udało nam się wygrać, mimo iż prowadziliśmy 2:0, zremisowaliśmy z MKS Lędziny 2:2.
Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Oba zespoły musiały sobie radzić z trudną dzisiaj murawą naszego stadionu. Nieźle graliśmy skrzydłami, ale akcje w pierwszej połowie nie kleiły się tak dobrze. Najlepsza okazję miał Woźniak, po podaniu Pawła Kozioła, który z ostrego kąta próbował dogrywać do Kalety, ale jego zagranie przejął bramkarz gości. Lędzinianie natomiast dwukrotnie zagrozili nam z kontrataku i tylko dzięki Majdzie mogliśmy się cieszyć, że nie straciliśmy gola. W obu okazjach nasz bramkarz wygrał sytuacyjne starcia sam na sam.
Druga połowa miała już całkiem inny przebieg. Od samego początku nasi piłkarze podeszli wyżej i goście nie potrafili wyjść z własnej połowy. Zwiększyła się ilość ataków co przyniosło efekt w 70 minucie spotkania. Woźniak zgrał, dograną piłkę ze środka pola, dopadł do niej Ilya i bez zastanowienia wpakował futbolówkę do siatki. Chwilę później mogliśmy się już cieszyć z drugiego gola. Tym razem dopisało nam szczęście, ale także spryt. Jurczak ustawił piłkę w bocznej strefie boiska i uderzył z rzutu wolnego w krótki słupek, przy którym piłka wpadła do bramki Lędzinian. Po tej bramce wydawało się, że wszystko jest już rozstrzygnięte ale nie było. W 78 minucie Unijewski znalazł się w polu karnym i wykorzystując zamieszanie, strzałem "piętką" pokonał Majdę. Goście rzucili się do zmasowanych ataków, szukając wyrównania co mógł i powinien wykorzystać Woźniak po jednym z kontrataków. Nasz snajper stanął oko w oko z bramkarzem gości, ale ten końcówką buta wybronił tę sytuację. To niestety zemściło się kilka minut później. Dośrodkowywaną piłkę podbił Kaczmarczyk, ta poszybowała na długi słupek, a tam po raz kolejny znalazł się Unijewski, który zdobył gola na wagę remisu dla gości. Do końca meczu obie drużyny szukały rozstrzygnięcia, ale nie przyniosło to żadnych efektów.
Kolejny raz po spotkaniu na własnym stadionie możemy mówić o straconych dwóch punktach. Po wyrównanej pierwszej połowie, w drugiej zdominowaliśmy rywala, objęliśmy dwubramkowe prowadzenie i nagle straciliśmy koncentrację co skrzętnie wykorzystali Lędzinianie. Na to na własnym obiekcie nie możemy sobie pozwolić. Nie załamujemy się jednak i spoglądamy już na kolejnych ligowych rywali bo do końca sezonu pozostało jeszcze mnóstwo grania. Ciekawostką tego meczu pozostanie także fakt, że po raz pierwszy od ponad 10 lat, bez powodu pauzy za kartki czy kontuzji, zabrakło w pierwszym składzie naszego grającego trenera Macieja Żaka.
25.03.2017 r., godzina 15.30, Czaniec, 20 kolejka IV ligi śląskiej gr. II
LKS Czaniec - MKS Lędziny 2:2 (0:0)
Bramki: 70' Ilya, 74' Jurczak - 78', 84' Unijewski
Skład LKS Czaniec: Majda – Kaczmarczyk, Waligóra, Jurczak, Borak, T.Kozioł, Świerczyński, P.Kozioł, Kaleta (68' Palarczyk), Nazdryn-Platniski, Woźniak
Widzów: 100
Bądź na bieżąco i śledź nas na portalach społecznościowych:
Komentarze