Po co nam ten Puchar?
Mając już w głowie niedzielny finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała z zespołem Spójni Landek, cały czas nachodzi mnie pewne zastanowienie. Po co tak właściwie nam ten Puchar? Pomijam na samym wstępie aspekt generalnej próby przed startem ligi bo on jest oczywisty. Moje przemyślenia skupiają się wokół ogólnej idei tego Pucharu.
Jak wiadomo, jesteśmy obrońcami tego trofeum, gdyż w listopadzie 2013 roku, po golu Dawida Frąckowiaka z rzutu karnego, pokonaliśmy rezerwy Podbeskidzia i po raz drugi w historii wywalczyliśmy to trofeum. Co nam ono przyniosło? Poza niewielkim splendorem, jaki dała możliwość obwieszczenia się najlepszym klubem powiatu bielskiego, korzyści jest nie za wiele. Dostaliśmy możliwość grania w maju zeszłego roku w pierwszej rundzie wojewódzkiej Pucharu Polski. Pech chciał, że nie potrafiliśmy pokonać Szombierek Bytom i odpadliśmy w tej fazie rozgrywek. Czy finansowo się nam to opłacało? A skądże… . Związek nie przewiduje, żadnej bonifikaty pieniężnej dla zwycięzcy rozgrywek na tym szczeblu. Ja jednak skłaniam się ku stwierdzeniu, że warto powalczyć o taki Puchar chociażby przez wzgląd na dwa ważne aspekty.
Po pierwsze. Fakt zwycięstwa w tych rozgrywkach, na szczeblu powiatowym, jest promocją klubu właśnie w powiecie, ale dzięki temu triumfowi mamy szansę grać z lepszymi zespołami. Pojawia się więc szansa na wypromowanie na szczeblu wojewódzkim, bo to on jest drugim etapem. Co prawda trzeba spełniać w każdej kolejnej rundzie jeden podstawowy warunek: ogrywać rywali. W dalszych rundach jest szansa na zagranie z drugoligowcami ze Śląska, a wybiegając, pewnie już marzeniami, ale kto nam zabroni marzyć, w przyszłość to kolejnym etapem jest szczebel ogólnopolski i szansa na potyczki najpierw z zespołami z I ligi, a później z Ekstraklasy. Te etapy pozostają jednak chyba tylko w sferze marzeń, ale patrząc na wczorajszy mecz Błękitnych Stargard Szczeciński (II liga), którzy w 1/4 finału Pucharu Polski pokonali Cracovię Kraków, te marzenia nabierają całkiem realnego wymiaru.
Po drugie. Jest szansa na ogranie piłkarzy z mocniejszymi rywalami. I to nie tylko tych z nominalnie pierwszego składu, ale może nawet przede wszystkich tych, którzy grają mniej, aby i oni zachowali rytm meczowy. Co prawda w tym sezonie ta teza nie ma zbyt mocnego uzasadnienia, bo kolejek ligowych mamy aż nadto, a skład dość szczupły jak na ilość meczów, ale myślę, że trenerom kolejny mecz bólu głowy nie przysporzy, podobnie jak zawodnikom, dla których może to być szansa na promocję.
I właśnie przez wzgląd na promocje klubu, jak i miejscowości Czaniec, a także możliwość sparowania z mocniejszymi rywalami i ogrywania szerokiej kadry, zasiądę w niedzielę na trybunach stadionu w Kobiernicach pełny nadziei, że LKS Czaniec obroni tytuł! Poza tym warto mieć w gablotce klubowej kolejny Puchar do kolekcji, a kto wie może w przyszłym roku znowu staniemy przed szansą na obronę tego trofeum? Nie mam nic przeciwko temu aby LKS wygrywał go co roku. Ba, nawet chciałbym aby taka sytuacja miała miejsce! Fakt i bez tego jesteśmy najlepszym klubem powiatu bielskiego, ale dlaczego nie zapisać się w historii także pod takim kątem? Także do boju LKS! W niedzielę Puchar będzie nasz!
Komentarze