Porażka, o której musimy szybko zapomnieć...

Porażka, o której musimy szybko zapomnieć...

Kibic widzący wynik dzisiejszego, hitowego starcia pomiędzy LKS Czaniec, a GKS Radziechowy-Wieprz pomyśli sobie, że Czaniec zagrał znów u siebie w stylu podobnym do ważnych spotkań chociażby z poprzedniego sezonu. Jak było naprawdę? Prześledźmy to razem.

Od samego początku podopieczni Macieja Żaka grają bardzo dobre zawody. Wysoki pressing, szybka wymiana podań cieszy oczy zebranych kibiców. Wilczek dwukrotnie urywa się obrońcom, ale za późno decyduje się na strzał. Ale spokojnie co się odwlecze to nie uciecze. I tak się staje w 10 minucie meczu. Marczyński znajduje na piątym metrze Ilyę, który oddaj strzał. Byrtek wyciąga piłkę z bramki, ale nasi piłkarze unoszą już ręce w górę gdyż ich zdaniem piłka przekroczyła linię bramkową. Zresztą podobne odczucie mają goście co przyznają po meczu. Innego zdania jest jednak arbiter liniowy, który... był oddalony około 10 metrów od narożnika boiska i z takiej odległości podjął tę decyzję. No nic gramy dalej. Ale nadchodzi 13 minuta. Świerczyński toczy męską walkę w bocznym sektorze boiska z jednym z gości, zderza się z nim bark w bark, ale arbiter odgwizduje przewinienie. I na tym nie kończy bo... wyciąga drugą żółtą kartkę i wyrzuca Świerczyńskiego z boiska. Warto dodać, że jego pierwszy faul w piątej minucie też nie kwalifikował się na "żółtko" choćby dlatego, że był jego pierwszym przewinieniem i to daleko od którejkolwiek bramki. Apogeum tej sytuacji mamy kilkanaście sekund później kiedy dośrodkowaną piłkę z rzutu wolnego trąca głową Janik i pokonuje niepewnie interweniującego Majdę.

Oszołomieni tymi dwoma ciosami przez kilka minut gramy nieco chaotycznie. Szybko jednak porządkujemy grę i staramy się toczyć wyrównany bój z wyraźnie uskrzydlonymi gośćmi. Stwarzamy okazje, ale wyraźnie brakuje już tej werwy z początku spotkania i oczekujemy już na pobudzenie, które ma przyjść w przerwie meczu. Jednak planując już drugie 45 minut dostajemy do szatni dwa nokautujące ciosy. Najpierw pojedynek biegowy toczy z Waligórą skrzydłowy gości i będąc już w polu karnym przewraca się w nim dając pretekst arbitrowi. Walka oczywiście była bark w bark no ale cóż jakiś powód był. Byrtek nie myli się i podwyższa prowadzenie. Minutę później Łącki w tej samej strefie boiska wygrywa pojedynek biegowy z Marczyńskim i w sobie tylko wiadomy sposób wciska piłkę z zerowego kąta do bramki Majdy, który tę bramkę też może zapisać na swoje konto.

Po takim układzie pierwszej części spotkania było wiadomo, że druga połowa meczu będzie dla nas tylko grą o honor. Wychodzimy zdeterminowani ale nieskuteczni. Najpierw Wilczek nie trafia będą w sytuacji sam na sam z Byrtkiem. Później Ilya uderza niecelnie. A w odpowiedzi goście są skuteczni do bólu i stawiają kropkę nad "i". Dośrodkowanie z rzutu wolnego, głową zamyka Motyka i ustala wynik spotkania. W kolejnych minutach mamy swoje, okazje, w którzy przede wszystkim Paweł Kozioł trafia w słupek. Gospodarze też mają swoje szanse, ale tym razem Majda wychodzi z nich obronną ręką. Do końca meczu nie pada już żadna bramka.

Zagraliśmy dziś chyba najlepsze 13 minut tej rundy. To co działo się później zostawmy bez komentarza. Po ludzku po prostu szkoda, że tak dobrze zapowiadające się widowisko potoczyło się w ten sposób. Pomimo tego musimy na chłodno wyciągnąć wnioski z tego meczu, bo tracimy trzy bramki po stałych fragmentach gry, a gola z akcji wbijamy sobie sami. Razimy też po raz kolejny nieskutecznością bo zasługiwaliśmy dzisiaj na co najmniej dwa-trzy gole. Z drugiej strony grając w "10" i dostając spory bagaż bramek, będąc w dołku potrafimy momentami dominować na boisku, zwłaszcza w pierwszej połowie. Mecz trzeba jak najszybciej zapomnieć, stało się. Na to na co mamy wpływ możemy w jakikolwiek sposób zareagować, natomiast na pewne sprawy nie mamy wpływu i nie ma sensu się nad tym więcej rozwodzić. Gościom gratulujemy trzech punktów, które po wypunktowaniu nas jak wytrawny bokser, absolutnie się im należały.

30.09.2017 r., godzina 16.00, Czaniec, ul. Zagłębocze 9

LKS Czaniec - GKS Radziechowy-Wieprz 0:4 (0:3)

Bramki: 15' Janik, 43' Byrtek (k), 45' Łącki, 55' Motyka

Kartki: Świerczyński (5' i 13' w konsekwencji dwóch żółtych ukarany kartką czerwoną), Ilya, Lewandowski, Marczyński

Skład LKS Czaniec: Majda – Marczyński (46' Grabski), Waligóra, Jurczak, Borak, Nazdryn-Platnitski, Świerczyński, T.Kozioł (70' Zaręba), Palarczyk (80' Papież), P.Kozioł, Wilczek (60' Lewandowski).

Widzów: 200

Bądź na bieżąco i śledź nas na portalach społecznościowych:

Facebook>>

Twitter>>

Instagram>>

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości