Tego finału po prostu wygrać nie mogliśmy...

Tego finału po prostu wygrać nie mogliśmy...

To miało być wielkie święto piłkarskie, zwieńczenie długiego sezonu i promocja śląskiej piłki trzecioligowej dla wielu. Niestety, jak to w naszym kraju bywa była jednak wielka porażka i wstyd, a zaczęło się to wszystko już długo przed dzisiejszym finałem. Mianowicie chodzi o pierwszy półfinał Grunwaldu z Polonią Bytom, którego Rudzianie i Śląski ZPN nie chcieli przełożyć. Dlaczego? Tego nie wie nikt, bo co stało na przeszkodzie, żeby dać Bytomianom rozegrać baraże i później na zakończenie sezonu rozegrać w jednym terminie spotkania półfinałowe, a tydzień później finał? Chyba tylko chęć nierównej rywalizacji, którą decyzje przewodniczącego Wydziału Gier Śląskiego ZPN, prezesa Grunwaldu, trenera Grunwaldu... chyba nie trzeba więcej wymieniać bo przecież te wszystkie funkcje pełni jedna osoba, Pan Teodor Wawoczny. I to było widać gołym okiem, że nasz zespół grając trzy dni temu 120 minut półfinałowego boju w Radziechowach, dzisiaj po prostu nie miał sił. Jak owy fakt skomentował wyżej wymieniony Pan? Odpowiadając: "Trzeba było nie grać dogrywki". Pozostawimy to bez komentarza... . Drugą sprawą pozostaje fakt potwierdzenia przez Śląski ZPN nagrody pieniężnej dla zwycięzcy w... czwartek wieczorem, podobnie jak obsadę sędziowską, która zawsze była wiadoma dużo wcześniej. Cały ten finał był po prostu grubymi nićmi szyty... . I tyle tytułem obszernego wstępu, przejdźmy teraz do wydarzeń boiskowych.

Sam mecz rozpoczął się dość spokojnie z przewagą Grunwaldu. Najpierw Dreszer wbiegł w pole karne i zagrał prostopadłą piłkę wzdłuż pola karnego, ale nikt na nasze szczęście nie zamknął tej sytuacji. Później dwukrotnie próbował odpowiedzieć Sobas, ale dobrze w bramce spisywał się Soldak. W 7 minucie niestety po błędzie Kawalera zrobiło się 1:0 dla Grunwaldu. Nasz bramkarz niepotrzebnie próbował łapać dośrodkowaną futbolówkę, która zmierzała poza boisko i niefortunnie odbił ją na rzut rożny, po którym Dreszer z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki. Nie minęło kilka minut a powinno być 1:1! Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do odbitej piłki dopadł Kwaśniewski, a jego strzał sytuacyjnie w polu karnym piętką odbił Praciak, jednak Soldak instynktownie wybił piłkę z linii bramkowej. Jednak chwilę później było już 2:0. Rzeszutko przejął piłkę w polu karnym i zamiast ją wybić zaczął się kiwać z napastnikiem gospodarzy, który przejął piłkę i przewrócił się w polu karnym... . Z daleka wyglądało to jakby przewrócił się na piłce, jednak sędzia wskazał na rzut karny którego wykorzystał Tomasz Szpoton. Po tej sytuacji Czaniec przejął inicjatywę ale nic z niej nie wynikało. W 31 minucie kolejny rzut rożny miał Grunwald. Dośrodkowanie zamknął Tomasz Szpoton, nasz obrońca wybił piłkę z linii bramkowej, graliśmy dalej przez około 5-6 sekund i nagle sędzia liniowy zaflagował, że piłka wpadła do bramki... . Dlaczego nie zrobił tego od razu? Bo nie był pewny na 100%... i od tego momentu było już praktycznie po meczu... .

Zniesmaczeni pierwszą połową, w której mieliśmy dwie kontrowersje, które ustawił ten mecz, a do tego widać było, że nasz zespół nie ma po prostu sił , żeby nawiązać równą walkę z rywalem, czekaliśmy tylko na zakończenie tego spotkania. Czaniec walczył ambitnie i miał zdecydowaną przewagę w drugiej połowie, ale owoców tej przewagi nie było. W 67 minucie Grunwald wykonywał rzut wolny i po dośrodkowaniu i błędu w kryciu Żaka i Gołucha, Szpoton głową skierował piłkę do bramki. Później dwie sytuacje sam na sam z Soldakiem zmarnował Sobas, a Rzeszutko mógł zdobyć gola, jednak sędzia odgwizdał wątpliwego spalonego. W samej końcówce Żak trafił dla nas honorowo z rzutu karnego po faulu na Gołuchu, a chwilę później Kot sfinalizował kontrę Gunwaldu, ustalając wynik meczu na 5:1.

Co tu dużo mówić. Podziękujmy tylko naszym piłkarzom za świetne emocje w półfinale i za walkę w dzisiejszym finale mimo tylu przeciwności. Zabrakło nam dzisiaj sił bo o innych czynnikach nie warto już pisać po raz kolejny. Kończymy ten długi sezon, a piłkarze mogą iść na zasłużone urlopy. To był długi, bardzo dobry sezon, który niestety miał zakończenie na poziomie nie przystającym do profesjonalizmu i nie służące rozwojowi czystego futbolu...

Grunwald Ruda Śląska - LKS Caniec 5:1 (3:0)

Bramki: 1:0 - Dreszer 7 minuta, 2:0 - Szpoton 17 minuta-karny), 3:0 - Szpoton 31 minuta-głową, 4:0 - Szpoton 67 minuta-głową, 4:1 - Żak 86 minuta-karny, 5:1 - Kot 89 minuta.

Żółta kartka Hałat, Żak.

SKŁAD GRUNWALD: Soldak - Kiepura, Szpoton, Wolek, Szczypior (86. Łęcki)- Stanisławski, Maciongowski, Jagodziński (75.Kowalski), Włodarczyk - Brzozowski (62 Kot), Dreszer

SKŁAD LKS Czaniec: Kawaler - Gruszka, Waligóra, Żak, Rzeszutko, Łoś, Hałat, Fabisiak (46. Gołuch), Kwaśniewski, Sobas, Praciak (46. Nowak)

Sędziował Michał Zając (Sosnowiec). Widzów 50.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości