Zimny prysznic...

Zimny prysznic...

Niestety, po pięciu z rzędu zwycięstwa na czwartoligowych boiskach w tym sezonie, nasz zespół musiał przełknąć bolesną porażkę na własnym stadionie. Polegliśmy 3:0 z GKS Radziechowy-Wieprz, a w samym meczu działo się wiele.

Od samego początku gra naszego zespołu się nie kleiła. Goście próbowali to wykorzystać, ale też nie potrafili stworzyć sobie klarownej okazji. W 35 minucie Kawaler świetnie obronił strzał Byrtka. Chwilę później pojawiło się światełko w tunelu dla naszego zespołu. Wilczek świetnie uruchomił Woźniaka, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. To był jednak ostatni pozytywny aspekt tego meczu dla nas. W 43 minucie Dudka wykonywał rzut wolny z 40-metra i piłkę niefortunnie pod pachą przepuścił Kawaler. Chwilę później padł drugi gol. Jeden z napastników Radziechów wpadł w pole karne i z odległości pół metra nabił rękę Żaka, który wślizgiem próbował interweniować. Sędzia podyktował bardzo wątpliwego karnego. No bo jak nasz grający trener miał cofnąć rękę przy strzale z tak bliskiej odległości? Poza tym, nie została zwiększona objętość ciała... . No ale z sędziami dyskutować nie można, za co Żak otrzymał żółtą kartkę, a Byrtek Marcin zamienił karnego na gola.

Po przerwie nasz zespół ruszył z impetem na rywala. Gra wyglądała dużo lepiej co owocowało niezłymi akcjami. W 65 minucie piłka zagrana z głębi pola została zatrzymana w polu karnym gości ręką przez jednego z obrońców. Sędzie nie zagwizdał a futbolówkę o poprzeczkę obił Woźniak. Jednak nasi piłkarze mieli do sędziego zasłużone pretensje, z którymi ten się nie zgodził i ukarał Żaka drugą żółtą kartką, podcinając nam zupełnie skrzydła. Tak by się mogło wydawać, jednak nasz zespół nie zamierzał się poddać i w "10" zepchnął gości do głębokiej defensywy. Swoje szanse mieli Woźniak, Palarczyk oraz bracia Koziołowie, ale piłka albo mijała bramkę, albo dobrze interweniował bramkarz Radziechów. Goście próbowali kontrować i taki atak udał im się w doliczonym czasie gry, choć nie obeszło się bez kolejnej kontrowersji. Z prawej strony ewidentnie faulowany był Móll, który wbiegł w tor biegu jednego z zawodników GKS-u i został pchnięty. Sędzie oczywiście milczał, a goście rozegrali niezłą akcję, którą na gola zamienił strzałem głową Błasiak.

Zimny prysznic przyda nam się na pewno. Boli styl, bo tak stracone dwie pierwsze bramki nie mogą się zdarzyć, boli także fakt że przegraliśmy na własnym stadionie. Sędziowie też dołożyli dzisiaj swoje pięć groszy, jednak trzeba powiedzieć, że przespaliśmy pierwsze 45 minut, a na przestrzeni całego spotkania goście wyglądali lepiej motorycznie. Fakt, że w "10" zepchnęliśmy Radziechowy do mocnej i momentami desperackiej defensywy jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami bo nie brakło nam charakteru i za to chwała naszym piłkarzom. Trzeba posypać głowę popiołem, skorygować błędy i do kolejnego meczu podejść w pełni zresetowani. Wrócimy mocniejsi!

03.09.2016 r., godzina 16:00, Czaniec, 6 kolejka IV ligi śląskiej grupa II

LKS Czaniec - GKS Radziechowy-Wieprz 0:3 (0:2)

Bramki: 43' Dudka, 45' Byrtek Marcin (K), 90 Błasiak

Kartki: Móll, Borak, Żak (65' czerwona za dwie żółte)

Skład LKS Czaniec: Kawaler – Móll, Waligóra, Żak, Borak (70' Marczak), Dziadek (46' Palarczyk), Jurczak (46' T.Kozioł), Świerczyński, Nazdryn-Platniski, Woźniak, Wilczek (46' P.Kozioł)

Skład GKS Radziechowy-Wieprz: Ł.Byrtek – Janik, Jaroszek, Dudka, Noga, M.Byrtek, Czernek (82' Błasiak), Rozmus, Motyka (72' Hałat), Trzop, Sz.Byrtek

Widzów: 250

foto: BartFotoSport

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości