Słaby Rekord wypunktował Czaniec...
Takiego meczu w Czańcu dawno nie oglądaliśmy. Dlaczego? Bo takiej przewagi w żadnym innym spotkaniu nasz zespół po prostu nie miał, ale co z tego skoro znów musieliśmy uznać wyższość rywali... .
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście oddając dwa niecelne strzały z dystansu. Jednak szybko podopieczni Ryszarda Kłuska przejęli inicjatywę na boisku. Akcentem do ataku była świetna okazja Praciaka, który dostał piłkę od Fabisiak i tylko w sobie znany sposób z bliskiej odległości nie pokonał Góry. Z minuty na minutę nasz zespół się rozkręcał i konstruował atakowi raz z lewej raz z prawej strony. Na boisku nie dało się odczuć, że goście to wicelider tabeli bo to Czaniec rządził i dzielił. W 25 minucie powinna wpaść kolejna bramka. Kwaśniewskie dośrodkował w pole karne, Praciak przedłużył piłkę głową, a z piątego metra "szczupakiem" uderzał Nowak. Piłka jednak po tej kapitalnej akcji zatrzymała się na słupku. Kolejne minuty przebiegały w podobnym tonie. Ale gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez goli, goście dokonali rzeczy niesamowitej. Goszcząc w naszym polu karnym pierwszy raz od 30 minut, Szędzielarz dośrodkował do Żołny, a ten strzałem z pierwszej piłki w długi róg, nie dał szans Kawalerowi. Zaraz po bramce, sędzia zakończył pierwszą połowę.
Na drugą część spotkania lepiej wyszli goście, szybko wykorzystując to, że Czaniec ciągle był w szoku po stracie gola do szatni. Kubica dostał piłkę w polu karnym i pewnie pokonał Kawalera, podwyższając prowadzenie w 53 minucie. Sytuacja naszego zespołu mocno się skomplikowała, ale chwilę później pojawiło się światełko w tunelu. Szędzielarz otrzymał druga żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i goście musieli grać w "10". Czaniec zepchnął gości na swoją połowę. Ale jak się później okazało było to tylko bicie głową w mur. Szansę miał Kozioł i Nowak, ale ich strzały z dystansu minimalnie minęły bramkę. Hałat znalazł się na piątym metrze, ale fatalnie spudłował nad bramką. Goście natomiast ograniczyli się do kontrataków i dowieźli prowadzenie do końca meczu.
Po strasznie dziwnym meczu przegrywamy z Rekordem 2:0, który tym samym obejmuje prowadzenie w ligowej stawce. Pierwsza połowa była chyba najlepszą połówką w naszym wykonaniu w tym sezonie. Przez cały przebieg spotkania byliśmy drużyną zdecydowanie lepiej poukładaną, ale Rekord zagrał sprytniej wykorzystując swoje kontry. Pozostaje żal, bo jeśli tak grający Bielszczanie są liderem tej ligi, to tylko mówi nam o tym, że wszystkie zespoły są na równym poziomie.
LKS Czaniec – Rekord Bielsko-Biała 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 – Żołna 45+2 minuta, 0:2 – Kubica 53 minuta.
Żółte kartki: Kwasniewski, Gola, Gołuch – Szedzielarz, Szymański. Czerwona kartka Szędzielarz (60. za drugą żółtą).
CZANIEC: Kawaler – Łoś (59. Hałat), Gola (78. Gołuch), Żak, Borak (50. Kozioł) – Fabisiak, Waligóra (84. Móll), Kwaśniewski, Łącki, Nowak – Praciak.
REKORD: Góra – Maślorz, Bojdys, Rucki, Waliczek – Sikora (56. Sobik), Szędzielarz, Nagi (46. Profic), Żołna (85. Olszowski) – Szymański, Kubica (68. Małyjurek).
Widzów 300.
Komentarze