Niespodzianki nie było, Rekord z Pucharem
W dniu dzisiejszym LKS Czaniec rozegrał swój trzeci z rzędu finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała. Po triumfach z rezerwami Podbeskidzia i Spójnią Landek, dziś trzeba było przełknąć gorycz porażki i uznać wyższość rywala Rekordu Bielsko-Biała.
Spotkanie, rozgrywane w Wilkowicach, od samego początku przebiegało pod dyktando Bielszczan, co szybko zostało udokumentowane golem, który ustawił mecz. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, przy biernej postawie naszych obrońców i bramkarza, na gola głową zamienił Woźniak. Nasz zespół długo nie mógł zagościć pod bramką Rekordu, co tylko podkreślało nasz problem z ofensywą tej jesieni. Gospodarze także sporadycznie atakowali, ale jak już byli pod polem karnym to było groźnie. Dobrze na linii bramkowej spisywał się Kawaler. Jednak z biegiem czasu mecz się wyrównał i mieliśmy także swoje szanse. Zza pola karnego strzelali, dobrze dziś dysponowani Kozioł i Jastrzębski, ale Żerdka nie dał się pokonać. W 40 minucie mieliśmy kontrowersję. Szymon Waligóra został sfaulowany w polu karnym, co przyznali niemal wszyscy na stadionie, jednak sędzia tego spotkania, Pan Englert, wskazał na rzut wolny. Do przerwy nie wydarzyło się już nic ciekawego.
Drugą połowę rozpoczęliśmy nieco odważniej, ale nasze ataki były nieco chaotyczne. Nasze zapędy zostały jednak szybko ostudzone przez sędziego tego spotkania. W 55 minucie Szymański przewrócił się w polu karnym, ale szybko wstawał nie licząc na odgwizdanie przewinienia. Jednak Pan Englert nie zawahał się i wskazał na "jedenastkę" co wzbudziło ogromny śmiech na trybunach zarówno u kibiców Czańca jak i Rekordu. Karnego pewnie wykorzystał Profic. Czaniec postawił wszystko na jedną kartę i szaleńczo atakował. Przyniosło to efekt w postaci znakomitych okazji. Jastrzębski spudłował, strzelając głową z pięciu metrów. W podobnej sytuacji był Łącki, ale uderzył za lekko. Próby Kozioła i Hałata z dystansu mijały bramkę. Z każdą zmarnowaną okazją każdy zastanawiał się jak długo jeszcze przyjdzie nam czekać na gola, bo przecież nie zdobyliśmy go od czterech ligowych spotkań. Do końca meczu nie padła już żadna bramka, choć Rekord przeprowadził jeszcze świetną kontrę, po której jeden z Bielszczan znalazł się w pozycji "sam na sam" z Kawalerem, jednak nasz bramkarz świetnie obronił ten strzał.
Przegraliśmy ten finał i oddaliśmy miano najlepszej drużyny powiatu Rekordowi i trzeba przyznać, że zwycięstwo Bielszczan w tym meczu było niepodważalne. Prawdą jest, że sędziowanie stało na bardzo niskim poziomie, ale Rekord kontrolował ten mecz od pierwszej do ostatniej minuty i zasłużenie wygrał ten mecz za co należy im pogratulować. Nam pozostaje podziękować piłkarzom za walkę i czekać do soboty na przełamanie i liczyć, że w końcu strzelimy jakąś bramkę, bo w ofensywie wyglądamy fatalnie.
Rekord Bielsko-Biała – LKS Czaniec 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 – Woźniak 9 minuta, 2:0 – Profic 55 minuta-karny.
Żółte kartki: Rucki, Kubica, Szymański, Szędzielarz, Sobik – Kozioł, Gołuch, Żak, Nowak, Gola.
Sędziował: Tomasz Englert (Bielsko-Biała).
REKORD: Żerdka – Nagi (46. Maślorz), Bojdys, Rucki, Żołna, Gaudyn, Profic, Szymański (67. Szędzielarz), Olszowski (55. Sobik), Woźniak, Kubica (61. Małyjurek). Trener Wojciech GUMOLA.
LKS: Kawaler - Gołuch, Żak, Gola, Łoś, Hałat, Waligóra, Móll (55. Łącki), Jastrzębski, Kozioł, Nowak (71. Mikoda). Trener Ryszard KŁUSEK.
Widzów: 100
foto: BartFotoSport
Komentarze