Remis jak porażka...
To miało być starcie o ligowe podium i stało na poziomie drużyn z czołówki tabeli. Jednak nasz zespół nie potrafił wykorzystać sporej przewagi i na własne życzenie zremisował dzisiejsze spotkanie z rezerwami Podbeskidzia 2:2. Ale po kolei.
Spotkanie od samego początku przebiegało pod dyktando podopiecznych Macieja Żaka. Szybko bo już w 4 minucie swoją okazję miał Woźniak, ale jego strzał obronił Madejski. Kilka chwil później uderzał Kaczmarczyk, ale z tym uderzeniem również poradził sobie goalkeeper gości. Jednak w 27 minucie musiał już skapitulować. Grabski zgrał dośrodkowaną piłkę, a na długim rogu Ilya zamknął całą akcję strzałem głową. Nasz zespół nie chciał jednak na tym poprzestać i dążył do zdobywania kolejnych bramek co jeszcze raz udało się przed przerwą. W 40 minucie dośrodkowaną piłkę na piątym metrze opanował Jurczak i płaskim strzałem podwyższył nasze prowadzenie przed przerwą.
Druga połowa, ku zaskoczeniu wszystkich, rozpoczęła się bardzo dobrze dla gości. W 51 minucie Dolny uderzył z okolic 25 metra, Majda próbował interweniować ale nie dał rady i piłka wpadła do naszej bramki. Podbeskidzie złapało lekki wiatr w żagle na kilka chwil, ale to my ciągle prowadziliśmy grę i mimo straconej bramki cały czas atakowaliśmy. W 57 minucie powinna paść trzecia bramka dla naszego zespołu, ale strzał Grabskiego minimalnie minął bramkę Bielszczan. W 65 minucie Czanieccy kibice uniśli dłonie w geście radości po strzel Jurczaka, ale piłka niestety zatrzepotała w zewnętrznej części siatki. Chwilę później znów bliski trafienia był Jurczak. Borak dośrodkował z rzutu wolnego, a strzelec drugiego gola nieczysto trafił z piątego metra i piłkę przejął Madejski. W 74 minucie Woźniak główkował po dośrodkowaniu Kaczmarczyka, ale piłka poszybowała wysoko nad bramko Podbeskidzia. Chwilę później znów w polu karnym znalazł się Woźniak, ale za długo przekładał piłkę, odegrał do Jurczaka, ale ten spudłował. Niestety jak to w futbolu bywa niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak stało się w tym meczu. W 85 minucie Wojciechowski wykorzystał fatalny błąd Kaczmarczyka i strzałem zza pola karnego nie dał szans Majdzie. Mimo, że w końcówce próbował jeszcze Świerczyński to w tym meczu gole już nie padły.
Szkoda, że nie zdołaliśmy się pożegnać z własnymi kibicami zwycięstwem. Ale jeśli nie wykorzystuje się tylu sytuacji to można mieć pretensje tylko do siebie. Celem na przyszły sezon po takiej rundzie wiosennej powinna być odbudowa twierdzy Czaniec, bo tylko dwa zwycięstwa na pół roku u siebie to wynik niedopuszczalny.
03.06.2017 r. godzina 17.00, Czaniec, 33 kolejka IV liga śląska gr.II
LKS Czaniec - TS II Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:0)
Bramki: 27' Ilya, 40' Jurczak - 51' Dolny, 85' Wojciechowski
Kartki: Jurczak
Skład LKS Czaniec: Majda, Kaczmarczyk, Żak, Waligóra, Borak, Jurczak, Kozioł Paweł (73' Kozioł Tomasz), Świerczyński, Grabski, Ilya (80' Palarczyk), Woźniak (80' Kaleta).
Skład TS Podbeskidzie: Madejski, Kułagowski, Felsch, Jagieła, Widełka, Jaworski, Walkiewicz, Wojciechowski, Dolny (68' Gawor), Borgieł, Drabik.
Widzów: 100
Bądź na bieżąco i śledź nas na portalach społecznościowych:
Komentarze