Pechowy stadion odczarowany!

Pechowy stadion odczarowany!

Po dzisiejszym meczu można było rzec tylko jedno: nareszcie! W końcu udało nam się odczarować stadion, na którym przez lata doznawaliśmy spory rozczarowań, regularnie przegrywając. Mało tego, styl w jakim graliśmy mógł się podobać.

Spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie, choć o takiej grze na kameralnym stadionie mowy być nie może. Wszak tutaj każdy aut wykonywany na wysokości pola karnego jest takim samym zagrożeniem jak rzut rożny. Zresztą te stałe fragmenty gry są atutem gospodarzy i my nie raz mogliśmy się o tym przekonać. Około 10 minuty świetną okazję miał Fabisiak, który otrzymał piłkę od Hałata i z okolicy "jedenastki" przeniósł piłkę nad bramką. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Źle piłkę rozegrał w środku pola Grzech, a Glenc prostopadle zagrał do Gacia. Ten stanął oko w oko z Kawalerem jednak trafił wprost w naszego bramkarza i wyszliśmy z tej sytuacji cało. Mecz z każdą minutą nabierał rumieńców. Kolejną okazję dla Czańca miał Fabisiak, niemal bliźniaczą do tej pierwszej, jednak tym razem futbolówka o centymetry minęła słupek. Końcówka pierwszej połowy należała już do gospodarzy. Około 30 minuty Sobczak z okolic piątego metra fatalnie spudłował. W 38 minucie Pniówek dopiął swego, potwierdzając swoją przewagę w pierwszej połowie. Fatalnie w polu karnym zachował się Nagi, który popełnił błąd techniczny i zagrał ręką. Sędzia wskazał na "wapno", a rzut karny na gola zamienił Sobczak. Pniówek poszedł za ciosem. Chwilę później znów Sobczak znalazł się w sytuacji sam na sam z Kawalerem, jednak tym razem spudłował. Później Glenc ograł już Kawalera, ale zwlekał ze strzałem i nasz bramkarz zdążył wrócić i wybronić strzał. Na koniec kolejną świetną okazję miał Sobczak, ale strzelił za lekko i piłkę przejął Kawaler. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część gry i mogliśmy odetchnąć po tej końcówce.

Na drugą połowę, trener Wójcik wprowadził aż trzech nowych graczy, Kurpiosa, który zajął miejsce w środku obrony, a z niej do środka pomocy został przesunięty Waligóra za nie radzącego sobie w pierwszej części Grzecha. Hałata zastąpił Gołuch, a Fabisiaka, Sobas. Druga część meczu rozpoczęła się spokojnie, choć widać było, że przesunięcie młodego wychowanka naszego zespołu do środka pola, zamknęło trochę grę w tej strefie boiska i nasi obrońcy mieli trochę oddechu. W 55 minucie zmuszeni byliśmy dokonać kolejnej zmiany, ponieważ kontuzji nabawił się Rzeszutko, po tym jak Sobczak nastąpił mu na nogę. Sędzia nie podyktował w tej sytuacji nawet faulu... . Na placu gry pojawił się Praciak, a na boku obrony, z konieczności musiał wystąpić Nagi. Na boisku mieliśmy zatem trójkę naszych nominalnych napastników i to z minuty na minutę było widoczne coraz bardziej, bo zaczęliśmy przejmować inicjatywę. Ataki jednak nie przynosiły rezultatów, aż do 70 minuty. Wtedy Kwaśniewski znakomicie zagrał do Sobasa, ten na pełnej szybkości ograł obrońcę i wyłożył piłkę Praciakowi na piąty metr, ten przyjął jeszcze futbolówkę, "zapytał bramkarza w który róg ma strzelić" i zdobył historycznego gola dla LKSu Czaniec na stadionie Pniówka! Ten gol otworzył mecz. Goście już nie bronili, ale rzucili się wszystkimi siłami do ataków, a my groźnie kontrowaliśmy. W 81 minucie świetną szansę z rzutu wolnego miał Nowak, jednak Podolak zdołał końcówkami palców wybić piłkę na rzut rożny. Gospodarze coraz mocniej napierali, ale ich okazje albo kończyły się na przejęciach naszej defensywy, którą dzisiaj bardzo dobrze kierował nasz kapitan, Maciej Żak, albo gospodarze strzelali obok bramki. W końcówce oba zespoły miały swoje piłki meczowe. Najpierw w 88 minucie, po świetnej kontrze, Nagi zagrał do Sobasa, ten ułożył sobie piłkę i uderzył z okolicy 20 metra. Bramkarz Pniówka tylko stanął i modlił się żeby piłka nie wpadła do jego bramki. Strzał jednak o centymetry przeszedł obok słupka. W ostatniej minucie wróciliśmy jednak z dalekiej podróży. Składną akcję Pniówka, na piątym metrze kończył Przybyła, jednak na nasze szczęście przeniósł piłkę nad bramką.

Oglądaliśmy dzisiaj kolejne bardzo interesujące widowisko. Pierwsza część gry przebiegała zdecydowanie pod dyktando gospodarzy, jednak w drugiej pokazaliśmy charakter i potrafiliśmy przejąć inicjatywę i wyrównać stan meczu. Szkoda zmarnowanych okazji, ale gospodarze tez mieli ich kilka, tak więc trzeba z pokorą przyjąć ten punkt i traktować go jako cenną zdobycz. Ten mecz zmienił bieg historii starć obu ekip, zdobyliśmy pierwszą bramkę na trudnym terenie w Pawłowicach i wywieźliśmy stamtąd pierwszy punkt. Brawo za walkę i charakter Panowie! Utrzymanie jest coraz bliżej!

Pniówek Pawłowice 1:1 (1:0) LKS Czaniec

Bramki: 1:0 - Sobczak 38 minuta-karny, 1:1 - Praciak 70 minuta.

Żółta kartka: Kurpios.

Skład PNIÓWEK: Podolak - Adamek, Przybyła, Kukla, Oszek - Gać (62. Kucharski), Szczyrba, Kostecki (79. Lalko), Benauer (70. Stramski) - Glenc, Sobczak (66. Ciuberek)

Skład LKS CZANIEC: Kawaler - Gruszka, Waligóra, Żak, Rzeszutko (57. Praciak) - Kwaśniewski, Grzech (46. Kurpios), Nagi, Hałat (46. Gołuch) - Fabisiak (46. Sobas), Nowak.

Widzów 100.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości